LZS Solniki Małe - strona oficjalna

Faworyt tego meczu mógł być tylko jeden. Jednak nasz zespół był osłabiony brakiem dwóch podstawowych zawodników. Mianowicie, popularny Ślepy musiał pauzować za kartki,a podobny los spotkał naszego stopera Marcina Czachora. Ale, że piłka bywa bardzo przewrotna i nie do końca sprawiedliwa, to wynik był sprawą otwartą. Początek spotkania to zdecydowane ataki naszej drużyny, jednak bramkarz gospodarzy jak i obrona spisywali się bez zarzutu. Starania LZS-u przyniosły wymierny skutek w 25 minucie meczu. Po podaniu Dawida Janeczka, piłkę w polu karnym opanował Piotr Połap i po chwili został sfaulowany przez obrońcę drużyny gospodarzy. Do wykonania ‘wapna’ podszedł najlepszy strzelec naszej drużyny, Łukasz Stęplowski i pewnym strzałem umieścił piłkę w bramce golkipera drużyny Sparty. Mieliśmy mecz pod kontrolą, ale nie mogliśmy przewidzieć, że pomocnik gości odda strzał życia tuż przed upływem regulaminowych 45 minut, i tak tez doszło do wyrównania. Z pozoru niegroźna akcja lewego pomocnika drużyny ze Skarszyna kończy się przysłowiową bramką do szatni. W przerwie trener naszej drużyny starał się zmobilizować zespół do wzmożonego wysiłku i ciągłej koncentracji na boiskowych wydarzeniach. Dochodzi również do zmiany w naszym zespole. Od początku drugiej połowy, na środku pomocy melduje się Dawid Pudlis, który zmienia Łukasza Madeja. Początek drugiej części meczu to widoczna przewaga naszej drużyny, która raz po raz nęka atakami drużynę gospodarzy. Na nasze nieszczęście, żaden z tych ataków nie przynosi naszej drużynie korzyści w postaci bramki. Co nie udało się LZS-owi, udaje się drużynie gospodarzy. Po rzucie rożnym, niepewną interwencją wykazuje się nasz golkiper, Piotr Bagan i po chwili tracimy bezsensowną w gruncie rzeczy bramkę. 2:1 dla Sparty Skarszyn. Od tego momentu następują frontalne ataki naszej drużyny, jednak wciąż bez skutku. Gospodarze odgryzają się jedynie dwoma, trzema kontrami, jednak również bez efektu. W okolicach 80' minuty zdobywamy upragnioną bramkę, jednak nie wiedzieć czemu, sędzia liniowy unosi swoją chorągiewkę w górę, wobec czego bramka nie zostaje uznana. Warto zaznaczyć, że postawy jednego z sędziów liniowych nie można zaliczyć do udanych, który podjął kilka kontrowersyjnych decyzji. Do końca meczu obraz gry nie uległ znacznej zmianie, ataki naszego zespołu nie przyniosły efektu i konsekwencji ponieśliśmy bolesną porażkę 1:2 z drużyną ze Skarszyna. Reasumując, należy dodać, iż była to porażka niezasłużona, bowiem to nasza drużyna była stroną dyktującą warunki gry, a bramki dla gospodarzy wynikały jedynie z łutu niesamowitego szczęścia... Wypada mieć jedynie nadzieję, że w niedzielę zrewanżujemy się za ta porażkę, meczem w Bierutowie, o znaczeniu którego chyba wspominać nie muszę. Oby poziom mobilizacji był odpowiednio wysoki, a myślę, że wszystko ułoży się po naszej myśli.